„Wielostopniowy rachunek marż pokrycia”,czyli w zasadzie wiem gdzie zarabiam, a gdzie nie.

Przy prowadzeniu biznesu, wydaje się że informacja mówiąca nam, gdzie zarabiam a gdzie tracę – nie zależnie czy rozpatruję to w kontekście klienta, produktu czy usługi, jest informacją z kategorii MUST HAVE.

Z moich długoletnich obserwacji wynika, że komfort posiadania tejże informacji jest stosunkowo niewielki, biorąc pod uwagę ilość prowadzonych w Polsce biznesów. Nie wynika to (mam nadzieję) z braku „chęci” posiadania takiej wiedzy, tylko często „policzenie” tego na podstawie wszystkich zebranych danych w firmie jest szalenie trudne. Z reguły brakuje czasu, zasobów ludzkich i właściwego narzędzia aby taką informację dostarczyć. I tutaj pragnę głosić ewangelię (dobrą nowinę), że istnieją na rynku sprawdzone już rozwiązanie, które tą informację potrafią liczyć na bieżąco. Znam firmę produkcyjno – handlową, która dostaje dzisiaj od aplikacji informację o konkretnym poziomie marży na konkretnym Indeksie (a ma ich kilka tysięcy). Dodam, że wszystko schodzi do poziomu marży IV. Czyli mamy sytuację, gdzie „apka” w sposób zautomatyzowany wylicza:

• Marżę pokrycia I stopnia (contribution margin I) – Różnica między przychodami ze sprzedaży a kosztami zmiennymi.
• Marżę pokrycia II stopnia (contribution margin II) – Różnica między sumą marż pokrycia I a kosztami stałymi produktów.
• Marżę pokrycia III stopnia (contribution margin III) – Różnica między sumą marż pokrycia II a kosztami stałymi poszczególnych części przedsiębiorstwa.
• Wynik ze sprzedaży – Marża pokrycia IV stopnia (contribution margin IV) – Różnica między sumą marż pokrycia III a kosztami stałymi całego przedsiębiorstwa

Jeśli ktoś czuje, że warto zoptymalizować taki proces lub nadszedł czas, że taka informacja musi się pojawić w organizacji – zapraszamy do kontaktu, uchylę rąbka tajemnicy 😉